Wielu z nas łączą serdeczne więzy przyjaźni - choć często mieszkamy na przeciwległych krańcach Polski - a nawet z dala od Polski . Przyjaźnie zawarte w tamtych latach szkolnych często przejawiają się we wspólnych spotkaniach -niekoniecznie z okazji kolejnego szkolnego Zjazdu Absolwentów. Kazdy z Was moze nadeslac swoje zdjcia ze spotkan kolegow na nasz redakcyjny adres.

Na zdjęciu poniżej 3 przyjaciele na ławeczce gdzieś na Jasnej Górze, dzielą się wrażeniami z pobytu w tym sanktuarium. Kol.kol. Kornalewicz,Grębowicz i Miotk.



a ja zapraszam do Vancouver latem lub jesienią kiedy najlepszy okres na połowy takich łososi:



kol. Paprzycki nadesłał swoje zdjęcie z pamiętnego spotkania w Tobolowie
(to boly piekne dni, to boly ...........). Jak sam powiada: " na stare lata zgłupiał i przesiadł się na rower objeżdżając Polskę dookoła,wzdłuż i wszerz...

ten w pozycji /jeszcze stojącej/ to Wicek Kobylecki a pierwszy z prawej to Paprzycki (Zygmunt lub Wojtek- jak kto woli?). Zdjęcie z 2004 roku zrobione w Tobołowie koło Augustowa. "Dojechaliśmy tam z Łeby a Wicek godnie nas przyjął".

jeszcze jedna okazja spotkania kolegów przy ognisku ale juz ostatni raz w takim gronie...była to ostatni a wyprawa Krzyśka Wojtaszczyka


Na zdjęciu poniżej widzimy kolegę Czarka Ejzerta . Prawda że imponująco wygląda ta ściana trofeów z tyłu? Czy ktos jeszcze ma takie zdjęcia ze swoją kolekcją trofeów i chciałby zaprezentować kolegom?

Czarek nam wyznał że nie bylby w stanie zabijać wiec i trofea nie należą do niego.Otrzymał je od przyjaciół.
Chętnie jednak pokażemy "ściany trofeów" tych kolegów którzy dumni są z posiadanych zbiorów - niekoniecznie myśliwskich. Moga to być zbiory np. motyli, ptaków czy rybek akwariowych czy też słoni ...
Mozna tez pochwalic się swoimi trofeami łowieckimi- choć to już dzis staje się jak by troszke nie tak atrakcyjne jak było kiedyś.
Wicek Kobylecki mógłby pochwalic sie sporymi zbiorami trofeów ale i on tez często zamiast za strzelbę łapie za aparat fotograficzny - zreszta ta pasja zawsze mu towarzyszyła odkad go tylko znamy.

Oto kapitalny byk jakiego niedawno Wicek upolował w Puszczy Augustowskiej.
na zdjęciu poniżej okazały Zubr ktory zagościł w terenach Wicka na kilka tygodni w poszukiwaniu odmiany od swej dotychczasowej ostoi


Kulesza Wiesiek napisał:
"...parę dni temu u mnie w domu spotkałem się z Adamskim Adamem z małżonką i Jurkiem Grzesiakiem- też z małżonką.Było wspaniale. Mieliśmy do wyboru miodówkę Jurka produkcji i specjał z lubelskiego przywieziony przez Adama.Wspominaliśmy dawne, dobre czasy.Adam przed wyjazdem obiecał że wstąpi po drodze do Grzesia w sprawie zorganizowania Zjazdu.Zdjęcie poniższe pochodzi właśnie z okazji naszego spotkania i spaceru po Wieruszowie."



teraz wiadomo dlaczego Adama trudno złapać "pod telefonem" - po prostu szlaja sie bez przerwy po Polsce! Jedno to trzeba mu oddac napewno że w swych rozlicznych rozjazdach nie zapomina o kolegach. Czy przy okazji takich spotkań to nie należało by raczej spożywać "Dębowej"? Miodówki trochę ciężkie jak na takie okazje a specjały z lubelskiego jeszcze cięższe. Koledzy! Macie jeszcze zdrowie!!!


Poniżej zamieszczamy zdjęcie Bogdana Wiatraka z żoną jakie zrobili sobie na tle Zamku Królewskiego w Warszawie w czasie tegorocznych wojaży wakacyjnych po Polsce(od Morza po Karkonosze).



niestety nie mamy zdjęć Bogdana znad Bałtyku ale dysponujemy inną fotką z Kłodzka:



Natomiast to zdjęcie : Schron dla robotników- przedstawia typowe warunki jakie robotnicy leśni maja teraz "zagwarantowane" w nowej rzeczywistości Unii Europejskiej.Zostawiamy je bez komentarza.



Pamiętacie , wspominałem Wam w Komunikatach że oto "odnalazł" się po latach nasz stary druh Ryszard Kosiński ? Otóż na koniec września doszło do spotkania kolegów , gdzieś na końcu... Świata
przy rolmopsach...


Koledzy:Adam Kornalewicz, Antoni Giemza,Ryszard Kosiński I Adam Chmara , przepijają za miłe spotkanie po latach. Popatrzcie na Adama jakich kolorków nabiera...



Toast kolegów za więcej takich spotkań w przyszłości i w o wiele liczniejszym gronie.
Darz Bór Koledzy !

Oto poniżej macie przed sobą znane Wam wszystkim twarze kolegów: Wiatraka,Kopytka i Adamskiego.Do spotkania doszło 22 października 2006 r. jak udokumentowano na zdjęciu.Dlaczego to spotkanie jest dla nas takie ważne? Przeczytajcie opis który dosłał Bogdan!

"...Uwaga Kol.Grzesiu odnaleziony (dał się sfotografować),jak
widać po brzuszku i tej delikatnej twarzyczce ma się bdb.
Dziś odwiedził nas Adam Adamski, spotkanie odbyło się w
miłej koleżeńskiej atmosferze,jak dzisiejsza pogoda, bez
napojów wspomagających twórczości było niewiele,
uzgodniliśmy poglądy oraz ustaliliśmy że zjazd w
TL.Milicz odbędzie się w 2008r..."

Możemy Wam pokazać bardzo sympatyczne zdjęcia ze spotkania kolegów w czasie ostatnich wakacji.Kol.kol. Krzysztof Wiliński oraz Jan Osuch odwiedzili Wicka Kobyleckiego Nad Czarną Hańczą w miejscowości Głęboki Bród...

Nie obyło się bez sprawdzenia i okazało się że ten "bród" wcale nie taki znowu głęboki...woda ledwie do kolan sięgnęła!

Za to wieczorem już było nieco lepiej bo...po głębszym...

jak to zwykle bywa kiedy się starzy druhowie po latach spotykają.

Co by to jednak było za spotkanie gdyby tych lepszych "połówek" przy nas nie było...

i oto są i Żoneczki, ktoś musi przeciez mieć nad wszystkim oko.

Nawet Justyna(córka Wicka) już się po maleńku do tej roli opiekunki przyucza

i słusznie bo a nuż jakiś leśnik jej tez się trafi...z takimi nigdy nie wiadomo...Niby stare grzyby ale czasami lepiej ich z oka nie spuszczać!

w tydzień po 3-ch Królach ale wciąż jeszcze w świątecznej atmosferze i takiej właśnie scenerii spotkali się Trzej...Koledzy.

Bogdan Wiatrak, Grześ Kopytek i...Henio Mularski , który nawet nie przypuszczał że wpadnie we własne sidła! Otóż umówił się z kolegą zapoznanym w sanatorium że odwiedzi go na polowaniu. Nie wiedział jednak że Bogdan należy do tego samego koła.I tak doszło do spotkania na którym wreszcie dzięki zapobiegliwości Bogdana mogliśmy uchwycić zdjęcie Henia do naszej współczesnej "Galerii Starych Grzybów"! Udało się wreszcie to czego nie mogliśmy osiągnąć nagabując Henia telefonicznie. Wprawdzie Bogdan wstawił się za Heniem żeby mu darować już "oślą ławkę" ale tak szybko to nie nastąpi ! Henio obiecał napisać cos do naszych wspomnień i z tego się jeszcze nie wywiązał więc z ławeczki tylko jedną nogą może wyjść...

*****

Miło nam że w końcu nasz kolega Grzegorz Kopytek uaktywnił się na tyle że od czasu do czasu nawet fotografie nadsyła.Zapewne z przyjemnością wszyscy oglądniemy to zdjęcie które przedstawia cztery pokolenia Kopytków. Senior Kopytek-ojciec Grzegorza, Grzegorz, jego syn i wnuk !



Prawda że ładnie się to męskie grono prezentuje?

*****
Wciąż wielu z nas rozpamiętuje dość niespodziewane odejście kolegi Zbyszka Ratajczyka. Oto jedno z ostatnich zdjęć zrobione przed leśniczówką .Zbyszek wesoły w towarzystwie kolegi myśliwego.


Dość długo to trwało ale wreszcie otrzymaliśmy znak życia od Zbigniewa Zakrzewskiego. Dzięki pomocy dzieci(jak u większości z nas) zaistniał wirtualnie. Mamy jego zdjęcie w naszej Galerii a także z tej strony Zbyszek pragnie Was wszystkich serdecznie pozdrowić ze swej kancelarii.Zauważcie że na najpocześniejszym miejscu(poniżej państwowego godła) wisi nasze szkolne tablo.

tylko gdzie się podziała ta kędzierzawa czarna czupryna????

Pod koniec czerwca 2007 - po raz kolejny spotkała się "Silna Grupa Sudecka" - tym razem już na gruncie sąsiedzkim u kolegi Ryszarda Kosińskiego

aż chcialo by się tutaj zacytować znaną poezje... " U Pajaka w Gospodzie siedzą Muchy przy miodzie...."

Niektórzy nawet tak sie rozsmakowali że nawet następnego dnia smakować nie przestali

badali i badali to co zostało zmacerowane...a że na łonie natury więc mieli wszyscy dużo przyjemności - tyle że Jaśko i Wacek się gdzieś zapodziali...

ale Adam Chmara i Rysio Kosiński mieli sobie wciąż wiele do opowiedzenia.

A z tą "gospodą" z bajki to było tak że była to gospoda Chomika ale jak to wypada przezywać "Pająka" chomikiem...choć sądząc po zapasach jakie znalazły się na stole wcale nie było by to obraźliwe !
***
Witam nazywam się Leonard Kopytek i jestem najstarszym synem Grzegorza. W odpowiedzi na apel o zdjęcia z życia kolegów mam przyjemnosć wysłać kilka

1- Ojciec(Grzegorz), moja żona i syn na zlocie motocykli w Krotoszynie

2- Ojciec , mama i Leszek Ratajczyk brat Zbyszka i mojej matki -zreszta wasz młodszy kolega ze szkoły


3- Ojciec odpoczywajacy

...i wreszcie wszystko jasne-teraz juz wiemy czemu Grzes zaczal rosnac wszerz

W dniu 28 Grudnia 2007 r. doszlo wreszcie do sympatycznego spotkania czterech kolegow(Stasiu Eksner nie dojechal-chory-usprawiedliwiony).

U Adasia w Walbrzychu siedza przy zastawionym stole: Pajak, Kornalek i Jurek Waliszewski.Szkoda tylko ze Kornal prowadzil samochod a Pajak  "na antybiotykach". Trudno powiedziec ze kol.Jurek dotrzymywal Adasiowi towarzystwa...ale obiecal poprawe na przyszlosc!

Janusz Koman w ostatnich dniach Wrzesnia 2008 zaskoczyl nas mile nadsylając swoją fotografię do Galerii a także fotkę zamieszczoną poniżej z informacją na odwrocie czego ona dotyczy:




Zostalem niedawno zapytany w czasie "spotkania" on line ze Zbyszkiem Zakrzewskim co slychac u "chlopakow"? Widac nie wszyscy regularnie zagladaja na nasza strone i nasze apele o kontakty miedzy kolegami pozostaja bez echa. Mamy jednak naszych kolegow ktorzy wciaz sa w kontakcie. Kilka zdjec amieszczonych ponizej w zasadzie wyjasniaja sprawe...




nad Baltykiem w Kolobrzegu





W tym samym miejscu spotyka sie u Felka wielu innych kolegow.Tym razem do Felka zjechal Paprzys z wnukami



po naradzie obaj panowie doszli do wniosku ze w zasadzie osiagneli juz ten moment ze powinni zaczac sie przygotowywac do przekazywania paleczki...wnukom




Kolega Adam Adamski
 corocznie odwiedza wielu kolegów i znajomych w różnych zakątkach Polski.W ubiegłym roku odwiedził kolegę Walkowiaka który wraz z synem prowadzi spore gospodarstwo rolne.Jego pasją są  konie.Spojrzcie zresztą na zdjęcie! Prawda że wyjątkowo piękny koń na nim ?


Kolejny tegoroczny (2011)"objazd" kolegów dokonany przez Adama Adamskiego zaowocował kilkoma relacjami i zdjęciami z odbytych spotkań...

"...Ten rok również jak poprzednie pozwala mi poruszać się po kraju i odwiedzać kolegów z którymi nie widziałem się od wielu lat. Kto zagląda na stronę milicką prowadzoną przez Jerzego Waliszewskiego ten napewno zauważył, że podobną tyle, że Mojej Woli prowadzi Marek Jaszczyński. Otóż ja pozwoliłem sobie przeglądać ich stronę i dzięki temu mogłem nawiązac kontakt z kilkoma kolegami, którzy pierwsze kroki nauki rozpoczynali w Technikum Leśnym w Miliczu. Los tak chciał, że po drugim roku nauczania część z nich została przeniesiona do Technikum w Mojej Woli. Kto dziś pamięta Janka Tarasewicza? Nazwisko coś nam mówi, że taki był w Miliczu. Ale jak wygląda, czym się zajmuje, gdzie mieszka, a może przejeżdżamy koło jego miejscowości i nie wiemy, ze taki tam mieszka. Pytania można zadawać w nieskończoność. Ja miałem przyjemność razem z moją małżonką odwiedzić Janka i jego sympatyczną żonę. Teraz czekamy z żoną kiedy oni nas odwiedzą. Janek zapewnił mnie, że do wizyty dojdzie jak najszybciej i powspominamy dawne czasy. Mam nadzieję, że nasze małżonki nie będą się przy nas wtedy nudzić. Z tego spotkania zrobiłem dwa zdjęcia. Przypomnę tym, którzy zaglądają na naszą stronę milicką, że jest takie zdjęcie na którym Janek jest razem ze swoim ojcem. Czas niestety zmienił nasz wizerunek ale podobieństwa z tamtych młodych lat można się doszukać..."


Poznajecie go? Jak sam powiedział cyt. ,,leśniczy wiecznie pracujący w górach,,. Tym razem kiedy wracałem od Daniela Bawca po drodze było mi do Stanisława Eksnera. Staszek z żoną wiedzieli o naszej wizycie. Powiem krótko: leśniczówka w Ogorzelcu przepiękna. Tylko nas czas goni bo przed nami wiele kilometrów do domu.


Te dwa zdjęcia, które zamieszczamy poniżej są dla mnie szczególnie ważne. Przedstawiają one moją wizytę u rodziny Bawców w czerwcu 2011 r. Choć byłem u nich już kilkakrotnie to dopiero teraz zdecydowałem się umieścić je na naszej stronie. Przez kilka lat mojego pobytu w Technikum Leśnym w Miliczu ani ja ani też Daniel Bawiec nic o sobie nie wiedzieliśmy. Czas i dokumenty pozwoliły nam zweryfikować to, że jesteśmy kuzynami. Kto dziś pamięta Władysława Bawca ojca Daniela, który przyjeżdżał do Milicza na wywiadówki? Dziś ojciec Daniela jest wdowcem, ma 86 lat, jest schorowany ale wiele pamięta z tamtych lat, kiedy jeździł do Milicza. Daniel dzielnie opiekuje się ojcem i za to należą mu się słowa uznania. Mam taką nadzieję, że Daniel znajdzie czas aby na 50-cio lecie naszej szkoły przyjechać do Milicza i spotkać się z kolegami.



 


Z 18-go Stycznia 2012 roku
Zdjęcia zamieszczone poniżej raczej trudno by zakwalifikować do typowych kontaktów towarzyskich. Zostały one zrobione na cmentarzu w dniu pogrzebu Mariana Kusiaka w Sieradzu. Tam też spora grupa naszych kolegów oddawała ostatnią przysługę Marianowi.

Oczywiście grupa była liczniejsza -choć jak zawsze w takich sytuacjach trudno wszystkich uchwycić na jednym zdjęciu

Zauważcie nieobecność grupy "Miliczaków"(tylko  Wiesiek Kulesza-poprzez swoje korzenie ratował twarz grupy) oraz dość liczną reprezentację świdnicko-wałbrzyską Jak zwykle w takich sytuacjach nie mogło zabraknąć "trójcy":Paprzyś,Kopytek,Wiatrak.


W ostatni piątek karnawału (17 lutego 2012) w Restauracji "Pałacowa" spotkała się grupka przyjaciół na t.zw "naradę okresową" .Niewiele  ze zdjęć możemy wywnioskować ale musimy wierzyć w oficjalny komunikat nadesłany przez Bogdana: "...żadnych ustaleń nie poczyniono  z powodu zbyt obficie zastawionego stołu..."

Jak widać na zdjęciach radzono dość ochoczo choć niektóre "media" zdają się być wyczerpane.Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie  wyszło - będą znów mieli okazję do kolejnego spotkania... Cieszymy się również z widoku Łucji Góreckiej pośród grona uczestników"narady"! Tak trzymać-szkoda tylko że "miejscowych" kolegów reprezentował tylko Jasiu Osuch.



05 Maja 2012 roku we Wrocławiu spotkali się trzej koledzy szkolni.Ten z lewej to oczywiście Janusz Koman ale Ci dwaj ? Gęby jakby znajome...Ale kto to taki? Ciekawe kto zgadnie?



Nasi koledzy z przejęciem oglądali tu na  ekranie Januszowego monitora zdjęcia z pogrzebu Dyrektora-dlatego tacy zafrasowani...a kto to taki? Pewnie większość z kolegów już ich rozpoznała a tym którzy nie widzieli swoich kolegów bardzo dawno  informujemy że to koledzy:    Stasiu Kaczmarek(z prawej) i Tadziu Fraszczyk(w środku).

*************

Ilekroć Zygmunt Paprzycki nadsyła do nas wiadomości-zwykle sa one związane z rowerowymi podróżami. Nie inaczej jest i tym razem na trasie: "Od Baraniej Góry do Warszawy".

A oto co on sam napisał: ..." Pokonaliśmy trasę 720 km w ciągu 9 dni w tym jeden dzień /90 km/ w nieustannym deszczu. Podziwialiśmy nasze piękne miasta i  wsie. Kraków, Sandomierz, Baranów, Pszczyna, Kazimierz Dolny i wiele innych wspaniałych miejsc. Ruszaliśmy ze schroniska na Przysłupiu  pod Baranią Górą gdzie dotarliśmy późnym wieczorem bardzo szczęśliwie i dzięki cennym wskazówkom leśniczego, którym okazał się nasz szkolny kolega z rocznika 67 lub 68 (???) Andrzej Gruca. Serdecznie mu za to dziękuję i przy okazji pozdrawiam jego sympatyczną małżonkę którą miałem okazję poznać dnia następnego. Ciekawe zdarzenie mieliśmy też podczas przeprawy przez Wisłę na wysokości Solca, gdzie zastaliśmy nieczynny prom i skazani zostaliśmy na przeprawę przygodną łodzią. Nie czuliśmy się komfortowo a przy okazji ponieśliśmy małe straty w postaci uszkodzonych rowerów.  W Warszawie planowaliśmy spotkać się z Wojtkiem Drzewieckim, ale niestety z braku czasu nie udało się..."

      

Zygmunt w towarzystwie swych kolegów rowerzystów przed Stadionem w Warszawie(10 Czerwiec 2012). Dobra odpowiedź Zygmunt tym którzy uznali już nas za starych, schorowanych, zgrzybiałych  i jako  wymagających specjalnej troski !
 



 Co roku o tej porze , otrzymujemy od Adama ciekawe informacje o naszych kolegach. Oto tresc korespondencji ktora Adam nadeslal w tym roku:

"... Listopad jak każdego już roku spowodował mój pobyt na Dolnym Śląsku. Spotkałem się z Kazikiem Świerczkiem, któremu zaproponowałem odwiedzenie naszego kolegi Jana Jankowskiego z którym ja osobiście nie widziałem się 46 lat a i Kazik nie mniej odemnie.  Jak sobie można wyobrazić Janek nas nie poznał. My oczywiście byliśmy w komfortowej sytuacji, ponieważ wiedzieliśmy z kim mamy do czynienia. Wspomnieniom nie było końca, jak również zapewnieniu, że tym razem będzie on uczestniczył w naszym rocznicowym spotkaniu w Miliczu..."

Umówili się czy co żeby tak usiąść do zdjęcia w jednakowych pozach?

Dzieki Adamowi przybyło w naszej Galerii kolejne zdjeęie-Janka Jankowskiego.

          Równiez jesienną porą Wicek Kobylecki odwiedza swoje dawne rodzinne strony na Dolnym Sląsku. Tym razem  byla to okazja do spotkania z Januszem Komanem u niego w domu we Wrocawiu.

 

 


 

Koledzy: Wiatrak I Kobylecki zatęsknili za szkołą I klasą.Po prostu nie mogąc się doczekać

 kolejnego Zjazdu pojechali do Milicza...

 

Nie obyło się jednak bez wcześniejszego spotkania na prywatnym gruncie

u kolegi Wiatraka w domu.Na zdjęciu obecna również Mirka-żona Bogdana oraz Grzegorz.

   

Skoro o odwiedzinach mowa to nie sposób nie wspomnieć o wizycie Pani Marii Ptaszyńskiej u Wicka a także w Augustowie u naszego młodszego kolegi Ryszarda Iwaszkiewicza.

Na Facebooku Absolwentów TL Milicz znaleźć równiez mozna ciekawe fotografie nas dotyczące izdarzeń z nami związanych.

Najlepsze życzenia noworoczne przesyła  Wicek




Informowaliśmy o pogrzebie naszego kolegi Damiana Naglika. Na uroczystość ostatniego pożegnania wybrali się nasi koledzy: Berek,Dominas,Giemza,Kobylecki,Kopytek,Okrasa,Paprzycki i Wiatrak. Dołączył do nich także o rok młodszy kolega-Staszek Wygoda.
                                                                                    

Tutaj natomiast nasi koledzy w towarzystwie Rafała(to ten wielkolud górujący nad wszystkimi)



na zdjęciu poniżej rozpoznacie z łatwością brata Damiana-podobny jest do niego-to ten z prawej mocnej budowy ciała...





Po pogrzebie natomiast, rozstanie kolegów w drodze do domów.Stypa po stypie jak to się w Polsce określa...Po zastawionym stole chyba łatwo rozpoznać rękę Irenki Kopytek więc pyszności napewno wspaniałe!

...i na rozgrzewkę też coś jest!

Ostatnio obchodzone święto naszej szkoły w Czerwcu było również okazją dla wielu naszych kolegów do spotkań -zarówno w szerszym jak i wąskim gronie.Jest kilku takich naszych kolegów którzy zawsze gdziekolwiek będąc pamiętają o spotkaniach  z innymi,nieraz opiekując się tymi którzy nie byli by w stanie podjąć samodzielnie trudów podróży. Docierają oni  do tych którzy nie uczestniczą aktywnie w życiu naszej małej społeczności. Z wielu różnych powodów,czasami nawet bardzo prozaicznych(braku środków) a także z powodu chorób bądź obowiązków czy zobowiązań nie mogą oni brać czynnego udziału w naszych spotkaniach -żywo się jednak interesują naszą działalnością, losami naszych dawnych kolegów szkolnych.To miłe wiedzieć że jest ktoś na kogo można liczyć, że jest ktoś szczerze nam oddany i zawsze chętny do pośpieszenia z pomocą. Wielokrotnie nie chodzi bowiem o samą pomoc ale o życzliwość i serdeczność wobec siebie , w świecie gdzie te zwykłe ludzkie gesty stają się luksusem na jaki niewielu tylko stać. Chwała tym kolegom o wielkich sercach którzy potrafią zdobyć się na te odruchy sympatii wobec kolegów-nawet wbrew niektórym opiniom o "fałszywej koleżeńskości". Nie należy się bowiem przejmować opiniami często krzywdzącymi i plotkarskimi.Ci bowiem którzy  "sieją wiatr, sprowadzają na siebie burzę".

Poniżej kilka zdjęć ze spotkań mniej oficjalnych:

Na zdjęciu koledzy: Fraszczyk i Kaczmarek,którzy od lat "opiekują" się naszym niepełnosprawnym kolegą Januszem Komanem. Tym razem specjalnie pojechali do Wrocławia aby zabrać Janusza i jego żonę Zosię na uroczystości 50-cio lecia szkoły. Poniżej natomiast Ci sami koledzy - w drodze z milickiej imprezy zajechali do leśniczówki w Krośnicach gdzie "urzęduje" nasz  młodszy kolega Józef Szyrner.


Oto treść korespondencji nadesłanej przez kol.Adamskiego:

"Po uroczystościach z okazji 50-cio lecia TL Milicz pojechałem do dwóch kolegów, którzy z różnych względów nie mogli być na tych uroczystościach. I tak będąc u kol. Wiesława Kuleszy pojechaliśmy jeszcze do Jurka Grzesiaka, gdzie wspólnie delektowaliśmy się jego nalewkami, w tym ,,miodówką ,,.  Kol. Jerzy Grzesiak posiada dużą pasiekę i jak widać na zdjęciach ma czym się pochwalić."


Niewielu z nas próbowało Jurkowego miodu lipowego ale Ci ,którzy próbowali ,wiedzą że wart jest nie tylko dyplomu ale nawet nadłożenia drogi w podróy aby ten delikates zdobyć.A trzeba pamiętać że to miód organiczny.

Nasz "dyplomata miodowy" nie lubi się specjalnie chwalić swoimi osiągnięciami i z trudem  dał się w końcu uprosić o fotografie ze swoimi najważniejszymi trofeami pszczelarskimi.

Wciąz rozpoznać można na Jurka twarzy ten sam miły uśmiech jaki towarzyszył nam przez lata szkolne...Nie na darmo mówi si o pszczelarzach że to wyjątkowi I bardzo pogodni ludzie!A cóż dopiero jak połączysz cechy leśnika ...i pszczelarza !


06 czerwca(w piatek)2014 roku pożegnalismy kolegę Felka Sobieszczańskiego. Grupa naszych kolegów reprezentowała Pierwszych Absolwentów w tym dniu asystowała w ostatniej posłudze na Cmentarzu Komunalnym w Pile. Wprawdzie była to bardzo smutna okazja w których ostatnio przyszło nam uczestniczyć nazbyt często, to jednak samo spotkanie kolegów dało okazję do wspomnień i do wymiany informacji o tych pozostajacych wciąz na "posterunkach pracy" i tych na emeryturach...


kol.Miotk i Paprzycki dawno nie mieli okazji do rozmowy...To miło ze strony Antka że przybył do Piły
choć przebył sporą odległość ze swego miejsca zamieszkania.Szkoda tylko że nie dojechali koledzy którzy mieszkają bliżej Piły...


Spotkanie w grupie starych znajomych z Milicza napewno troszkę Krysię podniosło na duchu !



Grzegorz z Julkiem zawsze mają wspólne tematy do dyskusji


Tylko Wicka zabrakło..ale jak To Wicek-"nadworny fotograf" ale jeszcze nie dorobił się zdalnie sterowanego pilota do samowyzwalacza...Dzięki niemu jednak możemy  oglądać te znajome nam "Gęby"

Tadziu Fraszczyk jak widać wyglada na okaz zdrowia ale i on ma swoje problemy nad którymi zdaje się zaczyna powoli panować...

                             *                 *                   *

Zaplanowane na 07 czerwca spotkanie kolegów we Wrocławiu było okazją do kolejnych spotkań kolegów.Wprawdzie atmosfera była dośc "ciężka" ale po kilku "rozlanych" kieliszkach i herbatkach, jakoos się towarzystwo ożywiło.Oto kilka migawek z tego spotkania które uchwyciło oko kamery. Niestet nie sa to tak dobre jakościowo zdjecia do jakich przyzwyczaił nas Wicek ale tez oddają istote sprawy.

Janusz Koman czuł się niemal jak Gospodarz spotkania we Wrocławiu !

Przybywaja na spotkanie Państwo Wiatrakowie z Pania Piotrowską

Finlandia chłodna wcale niezła...tyle że chyba nie dla tych dwóch kolegów z prawej...



Co Ty Antek ściemniasz? Takich płoci to nie ma w żadnej wodzie !



Kto może to i piwko sobie wypije dla ochłody...


Czasami na spotkaniu kolegów ,można poczuć się znużonym zbyt długimi  gadkami...tymbardziej że to jeszcze przed jedzeniem !

Szwagrowie pogadali sobie...


Zosia to nie tylko Anioł Stróż Janusza, to także przedłużenie jego rąk,fizyczne wsparcie i duchowa podpora jego życia.Kto by pomyślał że taka niepozorna istota podźwignie taki ciężar? Podobno każdy ma swój krzyż który dźwiga ale dlaczego akurat Zosia ma taki  krzyż?To chyba nie jest przypadek?! Poszczęściło się Januszowi mieć "Świętą Zosię" przy sobie...

Trochę smutno na razie  ale do posiłku juz niedaleko.....


Grunt to przybyć na spotkanie w odpowiedniej asyście...Szkoda tylko że zapomniano o Pani Marii !
Może przed następnym spotkaniem, Pani Maria zreperuje swój komputer i na bieżąco będzie śledzić rozwój wydarzeń na naszej stronie internetowej rejestrowany?
Oby więcej spotkań w miłym gronie bo jak to gdzieś już mówiliśmy czas upływa nieubłaganie i na kolejnych spotkaniach coraz mniej nas do policzenia pozostaje...


Nawet rym się ułożył ale przysięgam że z tymi rymami przytoczonymi w dziale Aktualności, Administrator nie ma nic wspólnego.

W 2015 roku nie wypadała żadna okrągła rocznica ani też ni odbywało się żadne znaczące-skupiające większe grono kolegów- spotkanie. Nie licząc oczywiście spotkani w wąskim zamkniętym gronie w Karpaczu z okazji przejścia na emeryturę kol. Jank Grębowica. Wiadomo  jednak że koledzy wciąż są dość aktywni i odbywają spotkania w wąskim gronie. Oto dowód na to w postaci nadesłanej 1 Sierpnia korespondencji od Adama Adamskiego :

Po wielu latach miałem możliwość spotkania się w Toruniu z dwoma byłymi absolwentami z Technikum Leśnego w Miliczu. Koledzy Jerzy Nasiłowski i Cezary Więckowski mieszkają w tym mieście. Na to spotkanie zostałem zaproszony przez Jerzego do pięknej restauracji gdzie podczas spożywania jadła i napitków wspominaliśmy nasze młodzieńcze lata spędzone w Miliczu. Wspomnienia zawsze wracają jak bumerang i warto się nimi dzielić z innymi.
Nie tylko ja spotykam się z kolegami w ich miejscu zamieszkania ale oni też odwiedzają mnie w Kołobrzegu. Tym razem odwiedził mnie kolega Więckowski Cezary.

 

Grudzień 2015

 Kilka zdjęć z tegorocznych spotkań kolegów z różnych okazji. Niestety zdjęcia dotarły bez opisów więc trudno je opisać „zza wody” kiedy i z jakiej okazji powstały ale przecież nie o to chodzi.Ważne że znalazł się JEDEN Kolega, który zadał sobie niemało trudu aby zdjęcia te nadesłać.Dzięki Jankowi Dominasowi dziś je upubliczniamy na naszej stronie. Czy tylko dzięki kolegom z grupy "gorszego sortu" będziemy mogli otrzymywać informacje o pozostałych kolegach?Czas pokaże...

      

 Kordelas dla dr.Voelkela

 

 

Październikowe spotkanie Poznaniu

 

 "Najazd Hunów" na posiadłość  Staszka Kaczmarka

Ostatnio wiele się mówi I pisze na temat kategoryzacji Polaków.                                      Właśnie Czarek Więckowski nadesłał zdjęcie ze swoją podobizną.                                             A Wy koledzy wiecie do którego należycie sortu?

W dniach 20-22 Maja 2016 r. odbyło się spotkanie koleżeńskie grupy naszych absolwentów - tym razem w Augustowie.Wprawdzie oficjalnych zdjęć z imprezy wraz z odpowiednim komentarzem nikt z organizatorów spotkania nie nadesłał  ale jakoś przemycono do Administratora strony kilka fotek... Widać, że koledzy mieli dobrą zabawę i z pewnością  spotkanie zaliczyć należy do bardzo udanych.Na uwagę zasługuje fakt, że nawet Janusz Koman z małżonką wzięli udział w zorganizowanym zjeździe-choć dla Janusza to nieziemski wysiłek. Miał jednak ze sobą swojego nieodłącznego Anioła Stróża- Zosię, dzięki której , wszystko wydaje się łatwiejsze i lżejsze do znoszenia...Oczywiście bardzo duża zasługa w całym tym przedsięwzięciu Janusza kolegi Stasia Kaczmarka-bez którego pomocy ten wyjazd nie byłby możliwy.

  Spotkanie odbywało się na terenie hotelu  którego właścicielem jest nasz nieco młodszy kolega Rysio Iwaszkiewicz. Jego starania o dogodzenie  kolegom przeszły najśmielsze oczekiwania, zaś spotkanie uznane zostało za jedno z najlepszych .Atrakcji podobno było co niemiara i zabawa przy ognisku również pozostanie na długo w pamięci kolegów. Zwłaszcza wyjątkowe podobno nogi saksofonistki  pozostaną w pamięci niektórych kolegów...

 

  Złożono też hołd poległym licznie w czasie II wojny światowej leśnikom ...

Wycieczka łodzią zapewne pozostanie w pamięci kolegów bo niewątpliwie jest to wyjątkowa urokliwa trasa.

 Nawet piwko na łodzi się znalazło...ale nie dla wszystkich!

Januszowi też wcale piwka nie żal...

Po plenerowych wypadach, dobrze jest zasiąść za stołem i nieco sie odprężyć.Tadziu Fraszczyk przeżywał co prawda katusze bo haluksy nie dawały mu chwili wytchnienia ale jakoś do końca spotkania dotrzymał!



Obrodziło w ostatnim czasie w koleżeńskie spotkania. Oto w niespełna miesiąc od ostatniego spotkania w Augustowie znów kilku kolegów spontanicznie zorganizowało spotkanie na które zabrali ze sobą Janusza Komana.Tym razem koledzy wybrali sie do Stradomii do znajdującego się tam Arboretum 

 Pogoda na szczęście dopisała, spieszyć się nie potrzeba, bo po co? Emeryci  maja teraz czas i na zwiedzanie i na pogaduszki bo nie ma jak przebywanie razem w gronie serdecznych i życzliwych sobie ludzi...

 Tak więc powolutku,  posuwając się ścieżkami Arboretum,koledzy z dawnych szkolnych lat,  wspominali przeżyte razem chwile przy zalesianiu i praktykach leśnych ...


 

 

Anioł Stróż Janusza-Zosia,jak każda kobieta -bardziej kwiatkami się interesowała aniżeli jakimiś sosnami sękatymi...

 Staszek Kaczmarek i Tadeusz Fraszczyk podzielili sie kulami...Nie tyle z potrzeby  co raczej dla asekuracji...


Czasami trzeba bylo nieco przysiąść...odpocząc  aby zebrać siły do dalszej wędrówki



W nagrodę za wytrwałość, zaplanowany postój w Restauracji "Casablanca" w Woli Królewskiej,gdzie zimne piwo w taki dzień szczególnie smakuje...oczywiście jeśli ktoś
nie ma obowiązku kierowania pojazdem.


 

A na koniec wycieczki całkowity relaks w altance na świeżym powietrzu u Tadeusza



Dzięki pomocy i opiece Kolegów:Tadeusza,Staszka i "Pająka" - Janusz i Zosia znów nieco oderwali sie od monotonii dnia codziennego i szarości Kozanowa fundowanej przez miejscową Spółdzielnię Mieszkaniową.

Wakacje, spotkania ,wizyty...

Zaledwie kilka tygodni minęło od ostatniego spotkania kolegów a już kolejne  wizyty miały miejsce.Tym razem(21 czerwca 2016r.) Zygmunt-Wojtek pofatygował się do Tadzia Fraszczyka:

Ilekroć przyjeżdżam do Polski zawsze zatrzymuję się w Szklarskiej Porębie gdzie mieszka mój syn Jacek. Zawsze i o każdej porze roku widoki Szklarskiej Poręby mnie urzekają...Może dlatego że tak bardzo przypominają mi widoki z miejsca w którym zamieszkuję już od wielu lat...Choć to miejsce na drugim krańcu świata i miejsca te rożnią się od siebie pod wieloma względami to wciąż i tu i tam czuję się jak u siebie w domu!

Szklarska Poręba(średnia)27 czerwca2016r.

Droga do Janusza Komana miejsca zamieszkania wcale nie jest tak skomplikowana jak on sam to przedstawia.Wystarczy powiedzieć taksówkarzowi żeby podjechał od "tylnej"strony budynku i oto już widać usmiechniętą buźkę Zosi na schodach, przed ich mieszkaniem na wysokim parterze - w budynku przystosowanym do potrzed Janusza - zaopatrzonym bowiem w podjazd dla wózka inwalidzkiego.Drogę do Janusza odnalazlem  także i ja bez żadnych problemów...

Podobno Grzegorz Kopytek wciąż doliczyć się nie może ile było wspólnych spotkań koleżeńskich -17 czy może więcej? Janusz Koman za to nie ma żadnych wątpliwości że moja wizyta u niego w dniu 28 czerwca 2016 r była wizytą dwunastego kolegi z czasów szkolnych  w jego mieszkaniu! Specjalnie dla niego, przygotowana wcześniej przeze mnie ryba to łosoś -sockeye żyjący dziko w wodach Pacyfiku.Jest to jedna z najsmaczniejszych i najbardziej wartościowych ryb, dziko występujących w zimnych wodach oceanicznych. Na szczęście nie udają się próby ich farmowej hodowli a polowy są limitowane - również dla miejscowych "Indian"!

Dla Zosi natomiast bukiecik polskich chabrow-w podzięce za troskę i anielską wręcz opiekę nad Januszem, ktory przy okazji "odkrył" że także oczy Zosi są chabrowe...

WIZYT CDN...

Janusz Koman gościł w sobotę-02 lipca 2016 r.miłego gościa. Pani Maria, jak widać, wciąż jest w świetnej formie i mimo lekkich trudności w poruszaniu się,dotarła jednak do swego wychowanka z dawnych lat !To się nazywa dbałość i troska o swoich wychowanków!

W czasie mojego lipcowego "objazdu po Polsce" spotkałem się z naszym kolegą Adamem Adamskim w Połczynie Zdroju skąd Adam wybawiając mnie z kłopotów hotelowych zabrał mnie do Białogardu. Tam bowiem miałem zarezerwowany kolejny hotel. Nasze spotkanie jednak skończyło się na oglądaniu zachodu słońca nad Bałtykiem w Kołobrzegu i wtedy właśnie otrzymałem wspaniałą wiadomość o narodzinach mojej czwartej wnuczki!

Po takiej wiadomości nie mogło być innego zakończenia spotkania jak celebracja narodzin wnuczki LUCY u Adama w domu!



Gwoli ścisłości dodam jeszcze że Adam był JEDYNYM kolegą z naszego grona który dowiedziawszy się o moim pobycie w Polsce dążył do naszego spotkania. Spotkanie z nim - nie tylko ze względu na okoliczności- zapamiętam  na zawsze.





























































































































Powered by Website Baker